Zagrożenia miłości w małżeństwie

Przeszłość każdego z partnerów.

Psychologia uczy, że każde przeżycie, które jest w jakiejś dziedzinie pierwsze, stanowi jakby elementarny wzorzec, stereotyp późniejszej reakcji człowieka w podobnych sytuacjach.
Wszędzie tam, gdzie do głosu dochodzi działanie impulsywne, odruchowe silne emocjonalnie, tam odzywa się echo pierwszego podobnego przeżycia, jest to tzw. „prawo pierwszych połączeń”. Działa w ten sposób, że im bardziej partnerzy obciążeni przeszłością seksualną i im bardziej prymitywne są ich przeżycia, tym bardziej zagrażają one małżeństwu. Np. przeżycie seksualne mężczyzny pozbawione miłości pozostawia w nim na zawsze pewne rysy brutalności w zachowaniu seksualnym, a porzucona i zawiedziona kiedyś dziewczyna zachowa w sobie pewien opór, lecz przed całkowitym oddaniem się.


Rozczarowanie małżeństwem.

Jest to zjawisko normalne: wynika z właściwej człowiekowi skłonności do wyolbrzymiania oczekiwanego dobra. Ponieważ każde z dwojga koncentruje uwagę na swoim oczekiwaniu o wiele więcej niż na odczytywaniu oczekiwania drugiego i spełniania go- rozczarowanie jest nieuniknione. Tym bardziej, że młodzi często zapominają swoje oczekiwania sobie nawzajem zakomunikować sądząc, że partner powinien domyślić się, o co chodzi.
Rozczarowuje życie seksualne, gdyż zaczyna przygasać jego intensywność, następuje nasycenie się, jest to normalne.
Na co dzień rzeczowy stosunek mężczyzny, który wstydzi się gestów uczuciowych bywa odczytywany jako wygasanie miłości. Jego zniecierpliwienie ostentacyjną demonstracją uczuć żony działa odpychająco. Sytuacja staje się trudna, i wtedy należy poszukać wyjścia z tej sytuacji, porozmawiać, wyjaśnić i znaleźć nową wspólną wartość, która może być równie ekscytująca jak poprzednie przeżycia.


Zbytnie oddanie się dziecku przez kobietę.

Kobieta, która nie czuje się już tak adorowana jak w okresie narzeczeństwa, gdy pojawia się dziecko może całkowicie mu się oddać. Mąż może poczuć się odepchnięty i zamiast kochającej się rodziny jest dramat: ojciec i dziecko stają się rywalami o uczucie żony i matki.
Dojrzewanie kobiecej miłości musi odważnie przejść ten trudny próg, bo kobieta może mnożyć swoją miłość, nikogo ze swego serca nie wyrzucając. Ujmując mężowi czasu może to wynagrodzić serdecznością, uznaniem czy miłym gestem. To jest możliwe, gdy kobieta ten etap miłości potraktuje jako służbę, jako zadanie, polegające na dostrzeganiu potrzeb kochanych ludzi, nauczeniu się ich zaspokajania, opatrywanie życiowych ran i kojenie cierpienia.


Zerwanie komunikacji.

Największym niebezpieczeństwem jest zerwanie komunikacji, gdy małżonkowie mówią do siebie, aby się wzajemnie atakować lub bronić, lub, gdy w ogóle przestają się do siebie odzywać, są to tzw. „ciche dni”, które małżonkowie stosują jako rodzaj represji. Najgorszą formą agresji jest złość utajona we wrogim milczeniu.


Awantury, czyli represja.

Jednym z wielu niebezpieczeństw zagrażających miłości w małżeństwie jest zjawisko represji. Polega ono na cofaniu się człowieka w sytuacji niezadowolenia (frustracji) lub niezaspokojenia jakiejś potrzeby do prymitywnych form zachowania się: podniesiony ton, ostro wyrażane pretensje, wygarnięcie wad całej, bliższej i dalszej, rodziny, wyzwiska a czasem rękoczyny. Później każdy z uczestników kłótni przypomina sobie bardzo mgliście, co sam powiedział, a bardzo wyraźnie to, co szczególnie raniącego powiedział partner. Dlatego tak nieraz długo trwają urazy, i tak trudno się z nimi pogodzić. Pamięć niestety trwa i z każdą kłótnią miłość po trosze się wyczerpuje, a pamięć niestety przechowuje wszystko, i ileż trzeba pozytywnych wspomnień, żeby zatrzeć złe wspomnienia
Atmosfera zgody jest owocem starań tych dwojga, którzy panują nad swoimi emocjami, słowami a przede wszystkim nad tonem, który je wypowiada. Najczęściej zgoda w małżeństwie jest okupiona świadomą pracą i świadomą ofiarą przynajmniej jednego z małżonków.


Choroba miłości- opór przed dojrzewaniem, czyli niedorozwój miłości.

Istnieje w człowieku pewien opór przed dojrzewaniem, który możemy obserwować nawet u dzieci. Człowiek nie chce rosnąć, bo nie chce stracić intensywności przeżyć, która jest czymś dającym poczucie bogactwa przeżywania. Są ludzie, którzy chcieliby być zawsze zakochani tak, jak byli może raz w życiu. Zapominają, że mając 45 lat, nie można tak przeżywać miłości jak wtedy, gdy miało się lat 20.
Będąc dzieckiem można było wyrazić złość tupiąc nogami i krzycząc, mając lat dwadzieścia kilka, ten sposób wyrażania emocji uważa się za infantylny, żenujący.
Rozwój wymaga zmiany postawy, zmiany wyrażania uczuć przyjemnych i nieprzyjemnych. Tego, co wymaga rozwój, to po prostu to, że się wyrasta z butów, gdy staja się za ciasne, choć może były najpiękniejsze. Ten opór przed dojrzewaniem może być przyczyną, dla której młodzi nie chcą dziecka. Nie chcą przejść od roli kochanków do roli rodziców.
Szkoda, że ludzie często nie przeczuwają, że to, co przychodzi w zamian, niesie ze sobą nowe wartości, nie mniej fascynujące.
Inna odmiana niedorozwoju miłości występuje, gdy rozwój miłości u jednego z małżonków wyprzedza jej rozwój u drugiego. Cierpi ten partner, który widzi jasno i przeżywa boleśnie niedoskonałość zarówno człowieka jak i sposobu wyrażania przez niego uczuć. Jeżeli miłość tego partnera jest dojrzała i życzliwa potrafi osłonić, co jest zbolałe, nieudane z życiu partnera.


Niedopuszczalne sposoby ograniczenia ilości potomstwa:

Antykoncepcją nazywamy uszkodzenie komórki jajowej, aktu seksualnego lub narządu rodnego w celu uniemożliwienia poczęcia dziecka.
Przez antykoncepcję człowiek blokuje swą płodność (choćby krótkotrwałą) i niszczy wartość, której sam sobie nie dał. Buntuje się w ten sposób przeciw samemu Stwórcy. Odrzuca cel prokreacyjny współżycia. Stawia siebie w miejsce Pana Boga. Antykoncepcja jest wyrazem egoizmu małżonków, gdyż zamknięcie się na dar nowego życia- skupia ich tylko na sobie.
Przekreślając sens rodzicielstwa w spotkaniu płciowym przekreśla się godność osoby ludzkiej, która staje się przedmiotem użycia. Następuje więc profanacja miłości małżeńskiej.
Kościół wszystkie praktyki antyrodzicielskie uważa za zło moralne.


Aborcja oznacza odrzucenie embrionu lub płodu jeszcze przed możliwością jego życia poza łonem matki. Dlatego jeśli praktykuje się aborcję, zabija się życie. Eliminowanie ciała ludzkiego- obojętnie, jakiego rozmiaru, jest zabijaniem osoby. Już świeżo zapłodnione jajo, czyli zygota posiada własny kod genetyczny niezależny od kodu ojca i matki, swoje własne komórki, linie papilarne, swoje własne życie, nie jest częścią kobiety, lecz jest innym bytem ludzkim. Kościół potępia aborcje jako obrzydliwą zbrodnię, która zawsze jest ciężkim brakiem porządku moralnego.
Aborcja zagraża również życiu i zdrowiu matki.
Skutki aborcji w sferze psychicznej i emocjonalnej mogą spowodować cierpienie z powodu: poczucia winy, wyrzuty sumienia, lęk przed bezpłodnością.
Do negatywnych biologicznych skutków aborcji można zaliczyć: wzrost liczby poronień samoistnych, ciąż pozamacicznych, stany zapalne organów płciowych prowadzące do niepłodności, przebicia lub uszkodzenia macicy, które mogą zakończyć się śmiercią kobiety, krwotoki, zakażenia, niemożliwe donoszenie ciąży, zator powietrzny, zapaść krążeniowa, wzrost ryzyka nowotworowego.
Mogą wystąpić zaburzenia psychiczne o podłożu depresyjnym połączone z głębokim poczuciem winy, zgorzknieniem, trudnościami w życiu rodzinnym i społecznym. Aborcja nie tylko niszczy zdrowie kobiety lecz stanowi zagrożenie dla miłości małżonków.
Dziecko ma ojca i matkę.
Ojciec, który decyzję o aborcji pozostawia tylko matce- nie walczy o życie swego dziecka, a więc uchyla się od odpowiedzialności.
Odpowiedzialność ojca zaczyna się w momencie podjęcia decyzji o współżyciu.
Mąż powinien znać cykl miesiączkowy swojej żony, powinien uczyć się płodności kobiety, interesować się tym, jak sobie radzi z obserwacją wskaźników płodności.
Mąż też powinien brać udział w decyzji możemy dziś współżyć, czy nie.

Elżbieta Olczak